czwartek, września 21, 2006

Seul jest meczacy


Zycie w Seulu daje wycisk. Wstalem o 9.30. Ogarnalem sie i fru do laba. Posiedzialem, pouczylem sie troche, czas na zajecia. Po zajeciach jedzenie, troche gadugadu i znowu na zajecia. Teraz jest 19 i zastanawiam sie gdzie ten czas umknal.

Wyjscie na miasto jest niemal rownoznaczne ze spedzeniem 4 godzin chodzac i rozgladajac sie. Kazda wycieczka to prawie caly dzien z glowy. Kurde nie przypuszczalem ze czas moze tak szybko plynac. Jednakze bardzo mi sie podoba. Tylko raz za czas chce tym wszystkim pieprznac i gdzies siasc nad jakas rzeczka... moze nad Hangang? Cheongyechon? Niby sa miejsca gdzie sie masowo odpoczywa. Masowo. Bo przy takiej populacji nie ma innej opcji.