sobota, lipca 14, 2007

SK orientation

Wiec jak juz wszyscy zapewne wiedza dostalem praktyke w SK - 4tej wg przychodow firmie w Korei. Wyrabia ona "zaledwie" 9% PKB i zajmuje sie tak jak reszta Koreanskich firm... praktycznie wszystkim.

Zostalem przydzielony do spolki zaleznej - SK Networks zajmujacej sie m.in. przemyslem odziezowym, dystrybucja rozwiazan IT, winami, deweloperka i samochodami. I w tym ostatnim dziale pracuje od ostatniego tygodnia. Jest to trzecia najwazniejsza firma w holdingu - po SK Energy (rafinerie i ropa naftowa) i SK Telecom (telekomunikacja).

Ale zacznijmy od poczatku. Najpierw odbyl sie orientacyjny wyjazd. Zaczelismy od Yongin - miasta niedaleko Seulu gdzie SK ma swoj kompleks treningowy i rekreacyjny.



Jako ze mam dosyc duzo doswiadczenia dotyczacego zawartosci takich wyjazdow wiec spokojnie przygotowalem sie na pranie mozgu, spakowalem plecaczek i fruuu na sesje o tym jak to jest wspaniale w firmie i ogolnie takie takie.

Pomimo szczerych checi dlugo nie udalo mi sie wytrzymac :P I troszeszke mi sie chcialo spac...

Potem trening umyslu i ciala. Jakies dziwaczne cwiczenia, ale przezylismy :) Jak ktos bedzie zainteresowany to bardzo chetnie pokaze dvd z calym treningiem ktory radzi jak utrzymac balans i dobre samopoczucie.



A pooootem byla "mala" impreza. Juz wiem dlaczego wszyscy tak chwala imprezy firmowe. Bylo duzo jedzenia, duzo alkoholu i duzo fajnych ludzi z ktorymi nawet dalo sie porozmawiac. 1,5 godziny w siatkowke zaowocowalo siniakami dosyc pokaznych rozmiarow ale czego sie nie robi dla funu.





Praca praca...

...i po pracy na ten tydzien. Nareszcie troche wolnego. W zeszlym tygodniu tez niby bylo wolne ale nazarlem sie czegos i w efekcie sie troche rozchorowalem. Teraz jest wporzo wiec moge wreszcie przelac na html to co sie dzialo przez ostatnie 2 tygodnie.

Co prawda, jak to Sandy okreslila, nie warto nadrabiac zaleglosci na blogu. Ale mnie sie wydaje ze warto. Tym bardziej ze sa zdjeciaaaa :) A ja lubie zdjecia :P

Dobra. Zaczynamy.

niedziela, lipca 08, 2007

Na ulicy

Po tygodniu pracy wyladowalem... na ulicy pod sklepem. Stalo sie to za sprawa wylaczonego pradu i internetu w szkole. Tak wiec wzialem laptopa i poszedlem w miejsce gdzie wiem, iz mozna sie za darmoche podlaczyc pod czyjegos neta :P

W ten sposob moge byc sobie spokojnie podlaczony do sieci i nie placic za to :). Jedyny problem to to, ze kraweznik jest troche niewygodny.

Wiesci z pracy napisze jak bede sobie mogl na spokojnie przy biurku usiasc bo tak jest troche srednio wygodnie.