Wczoraj odkrylem ze mieszkamy w slumsach a nie w dzielnicy Seoulu. Poludniowa czesc (po drugiej stronie rzeki) jest calkowicie inna - szerokie chodniki, na ulicach Mercedesy (tylko S, SL, CLS), BMW (nikt nie schodzi ponizej 7) i te koreanskie Renault-Samsungi - TAK :)
Poza tym 4 pietrowe sklepy Gucci, Louis Vuitton, Boss, Jill Sander, Guerlain itp. Na ulicach praktycznie nikogo nie ma - wszyscy jezdza samochodami gdziekolwiek. Posrod tego wszystkiego (tak na dorzutke) - 25-40 pietrowe wiezowce, podziemne centra handlowe wielkosci 2 arkadii itp. I niemal same europejskie marki... bluza za 300$ to tak raczej normalne.
Potem wyprawa do Yongsan - najwiekszego w Azji marketu elektronicznego W POSZUKIWANIU BUDZIKA. Po 3 godzinach chodzenia tam dostalem oczoplasu - wyobrazmy sobie stadion 10 lecia (w kwestii wielkosci), dodajmy jeszcze 2 albo 3 pietra, wywalmy Rumunow, Ruskow i wstawmy tam Koreanczykow sprzedajacych najnowsze laptopy, komputery, 62-calowe telewizory, komorki itp. Budzikow nie mieli... Moglem kupic komputer z funkcja budzika, TV z budzikiem, ale samego nie bylo. Widocznie zbyt malo zaawansowane...
Zdjec niestety nie ma, bo zapomnialem aparatu. Jeszcze sie tam przejade.