sobota, września 30, 2006

Kultura

Okres zafascynowania wszystkim i wszystkimi powoli mija. Zaczynam dostrzegac plusy i minusy tutejszej kultury. Rzecza ktora mi najbardziej przeszkadza jest hierarchizacja wszystkiego. Im sie jest starszym, tym ludzie bardziej licza sie ze zdaniem takiej osoby do tego stopnia ze sa w stanie na wszystko sie zgodzic co najstarszy w grupie zaproponuje.

Przyklad: Na Telecom Business Strategy jestem w grupie z 3 innymi osobami (33, 34 i 39 lat!!! ). Mielismy spotkanie projektowe odnosnie prezentacji. Grupa wysluchala moich propozycji, a potem przez godzine przekonywali mnie (w bardzo zagmatwany sposob) ze moje pomysly sa wporzo wporzo, ale powinnismy zrobic to co najstarszy zaproponowal... ehhh. Oczywiscie nikt sie nie liczy z moim zdaniem akurat w tej sprawie. Z drugiej strony ... to ja mam 22 lata i jestem na tych samych zajeciach co 40letni studenci MBA :):):)

Druga sprawa to umiejetnosc wyjscia z pudelka... tutaj jak profesor mowi ze trzeba zawrzec w prezentacji 3 punkty, to dokladnie tyle robia i nic wiecej, ani nic innego. Niekiedy doprowadza to do szalu.

Pomarudzilem sobie. Teraz pozytywy.

Jest strasznie bezpiecznie. Nikt cie nie zaczepi bez konkretnego powodu. Wszyscy sa bardzo mili ... tylko nie mowia po angielsku. Miasto zyje. Mozna isc jesc o 5 nad ranem i zawsze znajdzie sie jakas restauracja otwarta. Non stop cos. Bardzo mi to pasuje. Tym bardziej czuje sie zmotywowany do nauki jezyka... co wcale nie jest lekkim zadaniem.

-----------------

The time of Korean culture flawlessness is over. I am starting to notice not only pros but also cons of this regions cultural differences. I think the thing that is most striking is the hierarchy ? formal and informal.

Example: At telecom business strategy I’ve been assigned to a group which consists of teammates whose age is situated within the range of 33-39. Last week we met in order to establish our presentation topic. The group asked my opinion and spent the next hour explaining to me that my ideas were ok, but we should do what the oldest suggested…which in my opinion is gonna be nerve wrecking…. Argh! But on the other hand ? I’m the one who is 22 and is taking the same classes as they are :)

Another thing is abstract thinking skills. I still don’t know how they are able to invent all those machines… here if somebody says ? do a presentation in 3 points that’s what they do. Not more, not less ? 3 is the number then.

Ok, enough of bragging. There are a lot of positive aspects as well.

The most important is safety. Second is the politeness. Everybody is willing to help … and all I bet would … if they understood English. The city is alive. If you wanna go eat at 5 am, there surely is a place to eat out. There’s something going on ? non-stop. I really like it. That makes me even more motivated to study the language … which turns out not to be the easiest thing to date. Cheerz

środa, września 27, 2006

Niedziela i poniedzialek

Niedziela uplynela pod znakiem ?O kur? ale mam kaca, a trzeba sie uczyc?. Tak tez robilem ? caly dzien mialem kaca i sie uczylem. Odwolalem jedno wyjscie wieczorem ze wzgledow naukowych. Na szczescie Koreanska strona spotkania takze doszla do wniosku ze lepiej zostac w domu i odlezec jeszcze troche impreze :P Uczylem sie... Koreanskiego i Analizy Inwestycji ? we wtorek mial byc test.

W poniedzialek nie mialem juz kaca, ale uczylem sie. 14 godzin w labie (no moze z wyjatkiem 2 wyjsc na posilki i jeden w labie). Jam dobry student. W efekcie wyszlo ze jam bardzo dobry student ? dostalem A+. Brakowalo tylko uscisku dloni prezesa :)

-------------------

Sunday?s quote was ?Holy shi... my hangover is killing me and I have to study?. This is what I did then ? I was hungover all day and was trying to study. I called one meeting off due to scientific reasons. I was lucky that the other side was also willing to stay home and die a bit from last evening?s party. I was studying Korean and Investment Analysis ? test on Tuesday.

I was studying all Monday long. 14 hours at the lab (well excluding meals I guess). I?m a good student. Actually it turned out that I am a very good student. A+ :)))))

Heyri Pan Festival

Przytloczony wycieczka do DMZ postanowilem rozerwac sie w inny sposob. Fyiol (kolega ktorego poznalem przez interneta jeszcze przed wyjazdem do Korei) wykombinowal ze fajnie byloby pojechac do Heyri ? takiej mini osady dla ludzi kreatywnych, gdyz odbywal sie tam festiwal sztuki ? tak ogolnie pojetej, poza tym jest tam znane na cala Koree Dalki Town ? taki plac zabaw dla dzieci pod patronatem jakichs takich smiesznych ludkow.

Tak wiec pojechalismy. Po 2 godzinach dotarlismy na miejsce, gdzie okazalo sie ze za duzo tej osady to jeszcze nie ma, bo ma byc ukonczona za 2 lata, ale wrazenie juz robila. Najciekawsze ze jest to calkowicie sztuczne miejsce ? do powstania tego rejonu nie bylo tam nic oprocz drogi. Ale ktos postanowil ze wybuduja kompleks mieszkalny dla kreatywnych ludzi. I tak zrobili. Ciekawe. Szczegolnie pod tym wzgledem ze jak oni cos tu postanowia, to tak robia, a nie tylko gadaja jak w Polsce. Bardzo ciekawe architektonicznie domy, jakies 2 sklepy i milion galerii. Niemal w kazdym domku znajdowala sie galeria z czyms do pokazania. Odwiedzilismy kapsule czasu, pokoj horroru i jeszcze jakies inne rzeczy. W miedzyczasie odbywaly sie przerozne koncerty.

Dalki Town to plac zabaw. Taki duuuuzy i znowu bardzo dziwaczny. Wszedzie postaci z bajek, wielkie dmuchane ludziki i ogolnie takie takie. No i milion rozwrzeszczanych dzieci. Ale pomysleli Koreanczycy i zainstalowali bardzo dobrze dzialajaca klimatyzacje :)

Po 3 godzinnym powrocie (korki) w lodowatym autobusie (znowu klima) dotarlismy do miasta. Seoul Tower w nocy? JASNE ! Okazuje sie ze w nocy wchodzi na gore tyle samo ludzi co w dzien. Porobilem fotki i czas bylo sie zwijac... na kolacje, a do kolacji to co zwykle ... soju. Wrocilem do domu po 15 godzinach... 15 minut na ogarniecie sie i wychodzimy ? impreza. Ciezkie zycie....






Overwhelmed by the DMZ tour I decided to have fun in a less serious way. Fyiol and I went to Heyri ? a little village for creative people, ast there was an Arts Festival taking place. Besides that, Heyri also hosted a Dalki Town ? some famous character village.

After 2 hrs of traveling we were at the spot. It turned out that the village had not been completed yet, but it was pretty amazing just the way it was at its current state. The most interesting fact is that it is a totally artificial place ? there had been nothing in the area before somebody decided to make a village there.



And they did, which is pretty cool if you consider the fact, that here whatever is decided is happening, no necessary talking, complaining and stuff. The town was really something unusual ? the architecture, shops, galleries in almost every building. We visited a time capsule, room of horror and some other places.

Dalki Town is basically a playground. Biiiig and very weird again. Full of cartoon characters and and and. Of course it was full of kids. Kids everywhere. Fortunately they had thought about AC.

It took 3 hrs to get back home. Well not home home. But to the city. Seoul Tower at night? Sure! It turned out that there were as many people going uphill during the night as during daytime. I took some picures and it was time to go?. go eat and the usual ? soju :) Came back home after 15 hours, 15 minutes to get ready and time to go out for a party. Life is tough :)

DMZ

Nareszcie zebralem sie zeby napisac sprawozdanie z wycieczki do DMZ - strefy zdemilitaryzowanej. Jest to pas szerokosci 4 km biegnacy MDL - Military Demarkation Line - po naszemu - linii ktora odddziela obie Koree. Jest niezamieszkany z wyjatkiem 2 miejscowosci, w ktorych mieszkaja rolnicy uprawiajacy ryz i zenszen. 1 w K. Poludniowej, druga w K. Polnocnej. Poza tym w DMZ znajduje sie bardzo malo innych rzeczy - no moze oprocz wielu baz wojskowych, min i niespotykanej nigdzie indziej roslinnosci i zwierzat. Nastraszyli nas, wiec nie bedzie zbyt konkretnych zdjec. Hehe bedzie trzeba mnie odwiedzic zeby zobaczyc foty :)



Przez DMZ przechodzi kolej Transkoreanska, ktora docelowo ma byc polaczona z transchinska i transsyberyjska. W efekcie ma powstac kolej Transazjatycka. Z Busan (miasto na poludniu Korei) do Paryza. Niestety dopoki Koreanczycy nie potrafia sie dogadac, nic z tego nie bedzie... heh tutaj mowi sie ze to nie jest Polwysep Koreanski, ale WYSPA. Bylismy na ostatniej stacji w kierunku polnocnym. Jeszcze nigdy takiego czegos nie widzialem. Stacja odstawiona ze oooojeeju i calkiem pusta. Pociagi dojezdzaja do niej a nastepnie zawracaja. W tamtym rejonie powstaje takze strefa ekonomiczna - buduja autostrady, fabryki... wszystko jakies dziwaczne, bo tak jakby wymuszone i na sile. Tak jakby budowali miasto ktore ma byc tak czy inaczej opuszczone.

Potem pojechalismy zobaczyc 3ci tunel. W pod koniec lat 70tych odkryto ze Korea Polnocna planowala inwazje na Poludniowa poprzez podziemne tunele. Wybudowali ich 4 (o ktorych wiadomo). Tunel 2m x 2m o dlugosci 1700m byl w stanie przetransportowac 35,000 zolnierzy na godzine. Tam dopiero zaczalem czuc do czego Polnoc byla sie w stanie posunac. Do tej pory chodza pogloski ze polnoc kopie kolejne, stad tez ONZ razem z Poludniowa posiadaja jednostki ktore caly czas monitoruja teren i poszukuja nowych tuneli.

Bylismy w polowie wycieczki. Troche nudnawo, ale z drugiej strony ciekawie. Niby nie bylo fajerwerkow, ale bylo strasznie dziwacznie. Po lunchu sie zaczelo.

JSA - Joint Security Area - jeden z dwoch terenow na swiecie nie nalezacy do zadnego panstwa, ale do ONZ. W niej znajduje sie baza wojskowa UN i Panmunjeom - miejsce gdzie granice polnocy i poludnia stykaja sie. MDL ciagnie sie przez budynki konferencyjne w ktorych Polnoc i Poludnie sie spotykaly, straznice itp. Dojechalismy na miejsce. 2 razy sprawdzane paszporty, stroj, bronie. Przesadzili nas do autobusow ONZ. Zasady: robimy co kaza, nie wskazujemy, nie krzyczymy, nie rozmawiamy za glosno, nie obracamy sie jak gdzies idziemy, nie robimy zdjec chyba ze pozwola, nie biegniemy przez MDL do Korei Polnocnej (to ostatnie pod grozba zastrzelenia).

Po podpisaniu dokumentu w ktorym zobowiazalismy sie do zwolnienia ONZ i Korei Poludniowej z odpowiedzialnosci za nasze zdrowie / zycie w przypadku dzialan wroga bylismy gotowi do zwiedzania. Autobus byl strzezony przez 1go zolnierza. 42 osoby w autobusie, 42 naboje. Po jednym na osobe. Nie dla naszej ochrony...

Pojechalismy obejrzec pare miejsc i ostatecznie w miejsce gdzie granice sie stykaja. Bylismy w budynku gdzie przedstawiciele obu panstw dyskutowali. Tam bylo czuc napiecie. Polnoc caly czas obserwowala. Mniej wiecej caly czas nasza grupa byla sledzona przez 2 osoby przez lornetki. Robilo to wrazenie. Potem wycieczka do sklepu z pamiatkami :)))
Wycieczka nie do zapomnienia, pomimo iz zapowiadala sie totalnie beznadziejnie.



I have finally convinced myself to write something about the DMZ tour we took on Friday. It is 4 km wide and lies along the MDL ? Military Demarkation Line which is the boarder of both Koreas. It is uninhabited except 2 small ?role model villages? and hundreds of thousands of military troops. There are a lot of mines as well. They freaked us out about the seriousness of the whole thing, so there?s not gonna be that many pictures ? you?ll have to visit me sometime ?

The Transkorean railway also passes through the DMZ. If the borders were open, it would have been possible to travel from Busan (south most city of South Korea) to Paris. But as some Koreans put it ? South Korea is situated on an ISLAND not a peninsula. We have visited the South most railway station ? really nice, but totally empty. Nothing going on. Just like a ghost town. A special Economic Area is also being developed. All looks totally weird ? as if it was built without a big purpose? ghost towns.

We saw one tunnel that was built at the end of the 70s by N Korea which wanted to invade the South by that time. One tunnel could carry 35000 soldiers per hour. Insane.

Next up was JSA ? the only area , where the borders actually meet. You could feel the tension over there. Milions of rules, restrictions. We had a soldier guard with us all the time?for protection and just in case we?d want to defect - to shoot us. 1 bullet per head. You could really feel the tension there. We were observed by at least 2 North Korean soldiers all the time. Pretty shocking and stressful. Afterwards we visited the local souvenir shop :))))

wtorek, września 26, 2006

Back to business

Nie pisalem dlugo bo sie dzialo. Wycieczka, potem wycieczka, potem impreza potem uczenie sie do testu, test i znowu mam czas zeby sie zorganizowac i przygotowac na kolejne wypady w przyszlym tygodniu.

Po wycieczce na Yeouido, w czwartkowy wieczor znowu bylo picie przez przypadek. I znowu przez przypadek skonczylo sie jak zwykle. Ale poranek byl niezwykly. Bo moj budzik - cudo techniki Chinskiej Republiki Ludowej postanowil wiedziec lepiej o ktorej zadzwonic ... czyli nie zadzwonil w ogole. Tak wiec prawie zaspalem na wycieczke do DMZ. Ale telefon Kuby z informacja "Wlasnie idziemy juz na metro" i z pytaniem "Gdzie jestes?" wystarczyly zeby w 10 minut ogarnac sie i zdazyc. Tylko ze czulem sie jak .... hmmm .... jak zwykle gdy za duzo wypije.

Wszystko sie dobrze skonczylo... I tak czekalismy jeszcze 40 minut zeby ruszyc z wycieczka. Zaczynam sie do tego przyzwyczajac. Powoli. Bardzo powoli.

-----------------

Yes I know the past 2 posts were not in English. To be honest I did not have sufficient energy and time. After the trip to Yeouido we had a trip, another trip, party, time for studying for a test, the test itself and now I am finally free to have some time to prepare for next week's trips.

After the trip to Yeouido, on Thursday night we drank by accident again. It ended up again by accident the same way as the other trips. The morning after was more unusual. My alarmclock - the greatest invention of The Chinese People's Republic decided that it knew better what time it should ring - never. That is why I almost missed the DMZ trip. Almost cause they managed to wake me up 5 minutes before leaving the school. I felt like crap all day though... too bad.

All in all it ended up being us that had to wait for the trip so that concludes the fact, that you shouldn't expect much time organization.

Yes I know the past 2 posts were not in English. To be honest I did not have sufficient energy and time

czwartek, września 21, 2006

Seul jest meczacy


Zycie w Seulu daje wycisk. Wstalem o 9.30. Ogarnalem sie i fru do laba. Posiedzialem, pouczylem sie troche, czas na zajecia. Po zajeciach jedzenie, troche gadugadu i znowu na zajecia. Teraz jest 19 i zastanawiam sie gdzie ten czas umknal.

Wyjscie na miasto jest niemal rownoznaczne ze spedzeniem 4 godzin chodzac i rozgladajac sie. Kazda wycieczka to prawie caly dzien z glowy. Kurde nie przypuszczalem ze czas moze tak szybko plynac. Jednakze bardzo mi sie podoba. Tylko raz za czas chce tym wszystkim pieprznac i gdzies siasc nad jakas rzeczka... moze nad Hangang? Cheongyechon? Niby sa miejsca gdzie sie masowo odpoczywa. Masowo. Bo przy takiej populacji nie ma innej opcji.

Dobry student?

Hmmmm. Wczoraj byly zajecia z Koreanskiego. Wczoraj tez mialem kaca, bo przez przypadek poszlismy na miasto i jeszcze bardziej przez przypadek sie spilismy z Koreanczykami. Pisalem ze Koreanczycy duzo pija. Podtrzymuje. Trzeba jeszcze dodac, ze takze duzo zygaja potem. Bo chyba czesc nie wie kiedy skonczyc. No dobra ja tez kiedys nie wiedzialem. A moze to wina soju. Aha jakby sie ktos zastanawial - do soju dodaje sie ten sam skladnik, ktorego uzywa sie przy balsamowaniu zwlok. Moze wiecznie bede piekny i mlody :P
Ale nie o tym mialo byc. Byly zajecia z Koreanskiego, na ktore nie poszedlem bo pojechalem z Ha na wycieczke. Na wyspe Yeouido - taki mini Manhattan - jeden z wielu mini Manhattanow w Seulu. Narazie naliczylem 3 takie osrodki... Gangnam, Yeouido, City Hall ... moze wiecej sie znajdzie.

Pojechalismy zobaczyc Budynek 63, bo podobno mial byc wysoki. Heh no i byl wysoki na 63 pietra tak jak nazwa wskazywala. Z ciekawostek - budynek zostal ukonczony w 1985 roku, a jego budowa zajela im 5 lat. Heh u nas to chyba nawet pozwolenia na budowe nie da sie w tym czasie zalatwic... W srodku miesci sie oceanarium, restauracje, biura, IMAX i pare innych atrakcji. Aktualnie jest to 3ci najwyzszy budynek w Seulu - bo ma jedyne 249m wysokosci... oj jaka szkoda - 2 lata temu Samsung ukonczyl swoje centrum mieszkalne skladajace sie z 7 wiez i tam znajduje sie najwyzszy budynek.

Po drodze w tamto miejsce pochodzilismy po parkach ( moze z 50 - 100 metrow szerokosci, po obu stronach 3 pasmowa jezdnia i wiezowce). Troche wiec pooddychalismy swiezym powietrzem :P Wypilismy napoj nieznanego pochodzenia - hmmm moze tak: pochodzil z automatu na napoje, ale nic wiecej nie bylismy w stanie o nim powiedziec. Potem przyjemna partyjka w kolko i krzyzyk, ktora wygralem :P i hustanie na miejskich hustawkach.

Zobaczylismy tez pomnik krola Sejong'a - to wlasnie jemu Korea zawdziecza swoj alfabet. w XV wieku krol Sejong doszedl do wniosku ze chinskie znaki sa za trudne i stworzyl alfabet - Hangul - ktorym do tej pory posluguja sie obie nacje Korei. Heh ciekawe ze Chinczycy nie odkryli tego samego... moze kiedys to obczaja.


Robilo sie pozno. Po 5 godzinach poszlismy jesc. Nowe doznania - tym razem krab i samgiepsal (takie miesko z grilla). Niestety nie bedzie to moj smakolyk, bo jestem zbyt leniwy. Nie dosc ze pierwsze to zwierze trzeba zlowic, potem usmazyc, a potem jeszcze trzeba sie tyle nameczyc zeby je zjesc... ehhh bez sensu. No ale byl smaczniejszy od tofu wiec tez mialo to swoje plusy.

Po obiadku postanowilismy przejechac sie super fura - statkiem o enigmatycznej nazwie "Pirates of the Hanriver". Dosyc kiczowaty. Hmmm moze nie dosyc. Okropnie kiczowaty. Ale sama przejazdzka byla super. 1 godzinka drogi i dotarlismy do Jamsil. Ze statku dopiero zobaczylem jak ogromy jest Seul. A no i z przejazdzki wyniklo ze metro jest dlugie.


W Jamsil bylo ciemno. Jamsil - rejon gdzie odbywala sie czesc olimpiady. Ogromny kompleks, ale troche nie widzielismy wejscia, wiec tylko obeszlismy zeby dostac sie do centrum. Zajelo to kolejna godzine. Nastepnie COEX Mall - centrum handlowe wielkosci moze z 2 arkadii...cale pod ziemia. 17 salowy multiplex, kolejne oceanarium, takie takie :). Fajnie bylo. Pogralismy na automatach - w plywanie pontonem po rzece. Ha mnie okrzyczala ze za wolno wiosluje :) I nas wyrzucili, bo tam sie zamykalo wszystko o 22. 50 minut metrem i juz moglismy isc do domu :P

W labie wyladowalem o polnocy. Poklikalem, pogadalem ze wspolziomkami i poszedlem robic pranie. Dzisiaj jestem troche jakby niedorobiony. :P

środa, września 20, 2006

Rafting

Wreszcie zebralem sie do napisania posta o raftingu. No wiec dzieki pomocy Briana udalo nam sie wybrac poza miasto zeby sie troche odstresowac. W 16 osobowym skladzie ruszylismy z Seulu w kierunku Cholwon gdzie znajduje sie jedno z kilku miejsc gdzie mozna uprawiac rafting. Po 2 godzinach w autobusie znalezlismy sie na miejscu.

Zjedlismy lunch, przebralismy sie i rura na wode! Splyw nie byl zbyt wymagajacy, ten na ktorym bylem w Austrii byl trudniejszy - i woda zimniejsza. Poplywalismy sobie w rzece, poskakalismy do wody. Bardzo fajnie spedzony dzien. Po tym wybralismy sie jeszcze na wycieczke do buddyjskiej swiatyni - o tym pozniej. Momentami bylo na serio zimno, no ale czego sie nie robi dla odrobiny rozrywki :P

Wieczorem fervexik na wszelki wypadek i dalej trzymam sie wporzadku.


----------------------------

I have finally put myself together to write a post on our rafting trip. Thanks to Brian's help we were finally able to take a trip away from the city to catch a breath of fresh air. A 16 person crew set off for Cholwon to get some thrills on the river. After 2 hours we were finally there.

Had lunch, changed clothes and we were off! The rafting experience was not too challenging. Actually I have done a better one in Austria, but it was still fun. We paddles, swam in the river, dived a bit. Kinda really cool. It got really cold at times ... esp. when we got out of the water. That was pretty much a huge pain. Afterwards we visited a Buddist temple somewhere. Really can't recall the name. I will though.

Took some cold medicine in the evening and it seems to have worked fine. I am still up and running :)

Blogging

Heh chyba sie uzaleznilem. Caly czas patrze na mojego bloga i zastanawiam sie co tu jeszcze wrzucic. A no i fajnie sie zdjecia oglada :) Wiec zaraz cos nowego napisze, bo juz sie jakos uczyc mi nie chce.

Dzisiaj WSTALEM RANO!!! O 9 poszedlem na kawke i donuta w kawiarni (bo kafeteria obrzydliwe jedzenie daje, a wcale nie tak taniej). Siedzac i popijajac ??? ??obserwowalem opadajaca mgle/smog.

------------------------

I think I am addicted. All the time I am checking my blog and trying to figure out what to add. And it's also fun for me to look at the pictures. So there I am, ready for another post, because learning is kinda hard and boring.

Today I GOT UP EARLY!!! At 9 i went to get a coffee and donut at a local coffeeshop (caffeteria food sucks bigtime). I spent the morning sitting and sipping my ??? ?? and watching fog/smog settling down and clearing out the air.

poniedziałek, września 18, 2006

Lablife

15:15 w poniedzialek, a ja juz od 1,5 h sie ucze. Dziwne, ale jakos fajne. W zeszlym tygodniu zostal mi przydzielony Lab - w KAIST kazdy student dostaje miejsce w pokoju - takim niemal biurze. Kazdy ma swoje biurko, szafke, polki na ksiazki itp. Pomieszczenia te mieszcza od 5 - 10 osob. Lab ma swojego opiekuna z kadry naukowej i najczesciej przynalezy do danego obszaru zainteresowan wykladowcy - np. moj to Corporate Informations Systems - CIS. Mamy tutaj wszystko czego bysmy potrzebowali do pracy - siec, wlasny serwer, drukarke, materialy naukowe, lodowke, ekspres do kawy, art. biurowe, telefon i gasnice :P

W CIS jest aktualnie 7 osob (razem ze mna). 5 z nich wlasnie robi doktoraty, ja i jeszcze jedna dziewczyna jestesmy jeszcze przed magisterka. Raczej wszyscy sa tutaj non stop zajeci albo praca, albo gadaniem na komunikatorach. Tak czy inaczej jest bardzo przyjaznie. Juz pierwszego dnia zostalem bardzo milo przyjety, dziewczyny mi zrobily kawe, pomogly podlaczyc kompa do sieci itp. Spedzam tutaj prawie cale dnie - pokoj w akademiku pelni jedynie funkcje miejsca do spania.

Tutaj tez mozna spac. Katem oka widze ze Yumi sie juz obudzila :) No coz takie zycie studenta. Ja wczoraj troche podrzemywalem :P Dzisiaj zamowilismy sobie na lunch pizze. Ahhhh jak tu faaaaajnie :))))

-----------------------

3:15 pm, Monday - I can't believe I've been already studying for 1,5 hours. Weird, but fun at the same time. Last week I had a Lab assigned to me. At KAIST every student gets a place at campus - almost as an office desk. Everybody gets their space, locker, bookshelves etc. Such rooms fit 5-10 people. A lab is supervised by one person from the staff and its focus is similar to the lecturer's. Mine eg. is Corporate Informations Systems - CIS. We have everything we'd need to help us with our work - internet, our own server, printer, books, fridge, coffee machine, office supplies, telephone and a fire extinguisher :)

The CIS lab hosts 7 ppl right now (including me). 5 of those are currently PhD students, me and a girl are doing Undergrad studies. Everybody seems to be busy most of the time either doing research or just chatting on MSN. Either way there's a great atmosphere in the lab. I was welcomed very warmly - the girls made coffee for me, helped out with hooking the computer up to the network. I am spending most of my time in the lab - the dorm room is just for sleeping purposes.

You can sleep here as well. I can see that Yumi had already woken up :) Oh well - that's student life. I dozed off yesterday for a while on my desk as well. Today we ordered pizza for lunch. Awwww I love my Lab :)))))

sobota, września 16, 2006

Joint-blog-venture

Ten post bedzie tylko po angielsku :) Autorzy anonimowi :P
------
This post is gonna be exclusively in English. Anonymous authors :P

ceHeya guys, IIO?m totally wadsted right now.We;ve hada party and soju seems to be working a rally goood job. I?ts been a good time. Soju dul hana hago remonsojudul hago obcamspecial hana chuseyo and that do did.gd.

Hello everyone, I just want to say hello. I want to welcome all the exchange students this semester. I hope you have a fantastic time this semester and unforgettable times with your fellow students.

I-m completely drunked? I love korea and soju so much? we will have a fantastic semester I hope? Ohhh mz gpd?. I love u everzone?. Italz the the best!!!! I LOVE U EVERYONE

Weekend


Piatkowe zajecia dobijaja. 6 godzin z 2 (slownie 2) przerwami na kawke. Potem zostalismy zaproszeni na lunch z waznymi ludzmi. Jedyne o czym wszyscy mysleli to kiedy sie to skonczy i bedzie mozna pojsc na soju i piwko i cos do jedzenia.

Tak tez postapilismy. Dzisiaj (tj. sobota po piatku) zdychalem przez 3 godziny nim moj organizm zaczal funkcjonowac w normalny sposob. Jedzenie w kafeterii chyba tez poradzilo na kaca, gdyz tam wychodza z zalozenia, ze jesli potrawa tak czy inaczej bedzie niedobra, to przynajmniej musi byc ostra. Tak wiec dzisiaj jedzac zupe sie poplakalem (nie wspominajac juz o smarkaniu co 5 minut). Ahhh ale sie ogarnalem.

Wczoraj skonczylo sie tylko na wyjsciu niedaleko kampusu. Mielismy jeszcze pojechac potanczyc, ale to by sie dopiero zle skonczylo :P Pare fotek z wieczoru, tak zeby nie zapomniec :) albo tak aby przypomniec niektorym :p.

-----------------

Friday class is killer. 6 hours straight and an average of 2 breaks for coffee. Afterwards we got invited for an official dinner. Everybody was thinking of when this torture is gonna finish and we're gonna be able to have a soju, beer and some snacks.

And so we did. Today (that is Saturday after a Friday) i was suffering 3 hours until my body decided to function in an ordinary way. I think the caffeteria had also had some input into my recovery. The theory behind caffeteria food is easy - "Since it's gonna taste nasty, we might as well make it damn spicy". So... today while eating soup I cried (not to mention blowing my nose every 5 minutes). But I am alright now.

Yesterday we ended up at a local place. Ambitious plans changed as we got more and more soju. Either way I think it's good we did not go anywhere else. Here's some pictures to remember ... or to remind :P

2 tygodnie

Oficjalnie minal drugi tydzien szkoly co oznacza, ze jestem tutaj juz prawie 3 tygodnie. Przestawianie sie na tutejszy tryb zycia chyba juz sie zakonczyl. Zaczalem spac - co prawda po tak 4 godziny, ale to zawsze cos. Szkola wcale nie jest tak wymagajaca jak sie na poczatku wydawalo. Robie 4 przedmioty (max przez szkole to 5) i jakos strasznie sie nie wysilam. Poziom zajec po angielsku nie jest taki az wysoki - przynajmniej narazie. Jestem zadowolony z zajec, bo wzialem to co mnie interesuje i odziwo SIE CZEGOS UCZE.

Jedzenie jest smaczne (no moze oprocz kafeteryjnego). Ostre ale smaczne. Jem rzeczy ktorych nigdy w Polsce bym nie zjadl - jelita wieprzowe z grilla, osmiornice, suche kalmary, tofu... heh kto by przypuszczal. Siedze wlasnie i popijam mleko ... dziwnie smakuje.

Exchange studenty sa bardzo fajni, duzo czasu spedzamy razem, wychodzimy itp. Troche jestem czarna owca w towarzystwie, bo wychodze czesto wieczorami z koreanczykami, co konczy sie tym, ze wszyscy mnie szukaja bo "gdzies znowu zniknalem". Ale teraz jest telefon, wiec bedziemy dawac rade.

Musze sie na szoping wybrac. Juz wiem ze chce sobie kupic machajaca roslinke na baterie sloneczne i jeszcze jakies takie rozne koreanskie glupie rzeczy :))) Zaczynam rozgladac sie tez za mozliwoscia dorobienia na korepetycjach jakichs. Wszyscy mowia mi ze to niemozliwe ze jestem z Polski. Wiec chyba hablo muy bien.

-----------------

Officially the 2nd week of school is over. That means I've been here for already 3 weeks. The switchover to this place's rhythm and lifestyle is concluding I think. I have started to get some sleep (4 hours but still it's 4 hours). School turned out to be not that demanding at all. I am taking 4 courses whereas 5 is maximum per semester and I don't think I am working my butt off. The level is not that high (for classes taught in English at least). I am really satisfied with the classes I took !!! I am doing what I am interested in and I AM ACTUALLY LEARNING SOMETHING.

The food is good (not at the cafeteria though). Spicy but tasty. I am eating things I would have never thought I'd eat - grilled pork intestines, octopus, dried squid, tofu ... who would have thought. Right now I am drinking Seoul Milk - pretty weird tasting.

The exchange students are really cool. We spend a lot of time together, going out etc. I guess I am a black sheep among the crowd, cause I go out with Korean friends without any notice and then people are looking for me. Now I have a phone, so I will be letting you guys know where I am at. :)

Need to go shopping. I wanna get a flapping artificial, sunbattery powered pland and some other funny Korean items. I am also looking for tutoring opportunities. People tend to take me for a native here, so that is a good thing I think.

Welcome to the 21st century


To pierwszy sms ktorego dostalem od kolegi gdy uruchomilem telefon :). Musze przyznac ze tutaj bez telefonu mozna zyc, ale co to za zycie. W sumie za telefonik zaplacilem 70000 Won co przeklada sie na okolo $70 za nowego LG bez jakiejkolwiek umowy. Dodatkowo dostalem druga baterie gratis i podstawke do ladowania. Telefon jest malo zaawansowany - obsluguje tylko internet 3G, ma aparat z lampa blyskowa i zoomem, 64 dzwonki polifoniczne, obsluguje MMS, e-mail... i caly jest po koreansku. A no i jest to model z konca 2003 roku...

--------------

Welcome to the 21st century was the first message I received from a Korean friend when I activated my phone. I have to admitt - you can live without a phone here ... but what kind of life is that:). I paid $70 for the handset - an unused one, straight out of the box (no subscription required). I received a second battery, cradle charcher. The phone is not that much advanced - 3G internet, camera with flash and zoom, 64 polyphonic ringtones, MMS, e-mail ... and is fully Korean. The funny thing is that it's a 2003 model.

czwartek, września 14, 2006

Telecom Business Strategy

Siedze sobie na zajeciach. Telecom Business Strategy. Troche nuda. Ale zglosilem sie, powiedzialem cos o UMTS introduction. ... o i znowu sie zglosilem. Bedzie mi brakowalo takiego trybu nauki :P

----------------

I'm in class now. Telecom Business Strategy. Little boring. I have made a few comments on UMTS introduction problems and I'm fine. Awww I'm gonna miss this kind of studying. Cheerz

środa, września 13, 2006

Senny balagan

Kiedy wreszcie opanowalem budzik i nauczylem sie go ustawiac tak, aby nie dzwonil o losowych porach, to pojawil sie nowy problem - nie moge spac. Dzisiaj doszlo to do tego stopnia, ze nie przespalem ani godziny, a odwracanie sie na drugi bok stalo sie mniej wiecej czyms jak oddychanie. Ehhh. W zwiazku z tym postanowilem wrzucic na luz - nie poszedlem na Koreanski - odrobie zajecia w domu. A tymczasem znowu sie czas zbierac - na jedzenie - jakas przyjemna rzecz dzisiejszego dnia :)

---------------------

When I've finally managed to take serious control of the alarmclock and have learnt to set it up so it does not beep at random hours, a new problem arose - I can't fall asleep. Today - no sleep at all, yesterday similar. Due to those circumstances, I decided to take it slow - no class today. Still life is not too slow - gotta run - food is waiting.

wtorek, września 12, 2006

Zycie w akademiku

AAAAaaaa, zycie w akademiku zaczyna mnie troche dobijac :

1. O 2 w nocy Koreanczycy postanawiaja duzo spacerowac w drewnianych butach po korytarzu
2. Wylaczyli nam klime, ale nie wlaczyli ogrzewania
3. Znowu nachylilem sie nad umywalka i sie pomoczylem, co wyglada jakbym sie celowo obsikal
4. Dalej nie mam lampy

Sa tez plusy:

1. Toaleta sie sama splukuje
2. Pralka mowi ile minut jeszcze bedzie prala
3. Nie ma karaluchow

---------------------------------------

Living in the dorms is starting to get annoying at times.

1. The Korean dorm society surprisingly is getting very vital around 2 am and is walking around in woodden slippers or something.
2. They turned the AC off, but did not turn heating on instead...
3. Again I leaned over the bathroom washbasin which resulted in a water stain which looks exactly as if I had peed on my pants on purpose.
4. Still don't own a lamp :(

There are advantages though :)

1. The toilet flushes automatically
2. The washingmachine tells the time it'll take to wash the clothes
3. There are no roaches

Seoul Tower

Zmeczeni calotygodniowym przebywaniem w miescie, niedziele wybralismy sie w gory, oczywiscie w miescie :) - na najwyzszy punkt widokowy - Seoul N Tower. Po 3 godzinach bladzenia po sciezkach gorskich (wyasfaltowanych lub wybetonowanych) dotarlismy na miejsce. Wieza ma z jakies 100 metrow wysokosci i znajduje sie na wzgorzu. Widoczki byly super. Oczywiscie zobaczylismy tylko i wylacznie miasto :)






Exhausted after a whole week in the city, on Sunday we decided to go mountain hiking ... within the city naturally. We went to see the Seoul N Tower - highest viewpoint within Seoul. After 3 hours of hiking along asphalt or concrete paths we ended up at the spot. The tower is about 100 m tall and is located on a hill. The view was magnificent ... of course every way we looked, we could see the city... and maybe a little bit of green areas and a river :)

Akademik


Po ciezkim weekendzie powracam do pisania. Moze teraz troche o samej szkole, bo do tej pory jeszcze nic konkretnego nie udalo mi sie napisac.

Kampus KAIST w Seulu sklada sie w sumie z 3 szkol - KAIST GSM, KAIST School of Finance, KIAS (Korea Institute for Advanced Study). W sumie 3 budynki i 3 akademiki. Jest kafeteria, bank, sklep, 2 restauracje. Wszystko (z wyjatkiem akademikow) z bezprzewodowym internetem. Szkola jest bardzo dobrze wyposazona.

Akademik jest wporzo. Nic super, ale daje rade. Okolo 200 miejsc w jednym. Internecik, pralki, mikrofalowki, suszarka. Pokoj wielkosci 3/4 mojego mieszkania. Mieszkamy parami. Moj wspollokator ma 30-iles lat, syna w podstawowce i studiuje to samo co ja... troche dziwacznie ale co tam.

----------------------

After a looong and exhausting weekend, I am back to posting. Decided to write something about the campus as I had actually not done so previously.

The campus actually consists of 3 schools KAIST GSM, KAIST School of Finance, KIAS (Korea Institute for Advanced Study). 3 buildings total and 3 dormitory buildings. There's a cafeteria, 2 restaurants, shop, bank. All on site. All Wi-Fi linked (except dorms). I'd say it's well equipped.

The dorm itself is nothing in particular. 200 beds per building, internet, washingmachines, microwaves, clothes drier (or dryer). The room is 3/4 the size of my appartment in Warsaw. I share it with 1 roommate.

KOMENTARZE

JUZ MOZNA KOMENTOWAC I ZACHECAM DO ROBIENIA TEGO :) Przepraszam, ale nie wiedzialem, ze bylo cos ustawione na inny trybik.

------------------

Yes, I will write the blog in English from now on as well :) Comments have been activated, so please feel free to add your thoughts!

sobota, września 09, 2006

Sobota

Sobota zaczela sie o 12.00 w poludnie. Kiedy z przerazeniem odkrylem ze bylem umowiony na miescie na 13. Szybki telefon i sie okazalo ze kolega do chodzenia po miescie tez zapil i sie nie ogarnie. Dobrza. Wangsimni 13.30. Daje rade.

Lunczyk w chinskiej restauracji, potem zwiedzanie centralnego Seulu. Nogi zaczely nas bolec wiec poszlismy na kawe. Knajpka byla pelna ... heh zapewne dlatego, ze na oknach napisane bylo "European cake and sandwich". Tutaj co europejskie to ma branie.

Dzisiaj czulem ze nauka nie poszla w las. Bylismy pytac sie o telefon. I zrozumialem...!!! PISSAYO - drogi... Ehhh troche telefon chyba poczeka.

Potem Myeong-dong najwieksza ulica handlowa. No przyznam ze byla duza, a na ulicy tyle ludzi ze sie korki robily.

Kolacyjka w budynku Samsunga - heh jednym z wielu. No i wrocilem do domu... po 9 godzinach ;) Teraz sobie sacze zielona herbatke i zastanawiam sie co dalej.

Klabing

Po tygodniu ciezkiej pracy jako student na wymianie, postanowilem wypoczac troche. Podobnie postanowila cala reszta przyjezdnych. Wspolnie doszlismy do wniosku, ze najlepiej sie wypoczywa nie idac szybko spac, wypijajac duze ilosci alkoholu i byciem w miejscach gdzie glosno gra muzyka. Tak tez postanowilismy postapic.

Wyprawa zaczela sie od OMOMO - jakies jedzenie, potem maekjudul, sojuyol, kwail i dajemy czadu. Minifotoreportaz na fotach. DLA RODZICOW: wcale duzo pieniedzy nie wydalem :P



Remonsoju - soju z lemoniada. Wyglada jak herbatka, ale to nie herbatka. Na lewo Ha, na prawo Andy.

Po tamtym miejscu poszlismy na piwko. Duzo piwka. Spotkalismy ekipe z innego uniwersytetu wiec juz zrobila sie cala banda. Na zdjeciu w kierunku wskazowek zegara MAcus, Jorrit, piwo, Mattia, Kuba, piwo, Christian.

Razem z dobrym humorem i litramy wypitego alholu, zjedzonymi owockami i suszonym kalmarem pojechalismy metrem na impreze.



Gdzie skonczyla mi sie karta pamieci... Nie ma wiecej zdjec. No dobra, moze jeszcze jedno :P