czwartek, września 21, 2006

Dobry student?

Hmmmm. Wczoraj byly zajecia z Koreanskiego. Wczoraj tez mialem kaca, bo przez przypadek poszlismy na miasto i jeszcze bardziej przez przypadek sie spilismy z Koreanczykami. Pisalem ze Koreanczycy duzo pija. Podtrzymuje. Trzeba jeszcze dodac, ze takze duzo zygaja potem. Bo chyba czesc nie wie kiedy skonczyc. No dobra ja tez kiedys nie wiedzialem. A moze to wina soju. Aha jakby sie ktos zastanawial - do soju dodaje sie ten sam skladnik, ktorego uzywa sie przy balsamowaniu zwlok. Moze wiecznie bede piekny i mlody :P
Ale nie o tym mialo byc. Byly zajecia z Koreanskiego, na ktore nie poszedlem bo pojechalem z Ha na wycieczke. Na wyspe Yeouido - taki mini Manhattan - jeden z wielu mini Manhattanow w Seulu. Narazie naliczylem 3 takie osrodki... Gangnam, Yeouido, City Hall ... moze wiecej sie znajdzie.

Pojechalismy zobaczyc Budynek 63, bo podobno mial byc wysoki. Heh no i byl wysoki na 63 pietra tak jak nazwa wskazywala. Z ciekawostek - budynek zostal ukonczony w 1985 roku, a jego budowa zajela im 5 lat. Heh u nas to chyba nawet pozwolenia na budowe nie da sie w tym czasie zalatwic... W srodku miesci sie oceanarium, restauracje, biura, IMAX i pare innych atrakcji. Aktualnie jest to 3ci najwyzszy budynek w Seulu - bo ma jedyne 249m wysokosci... oj jaka szkoda - 2 lata temu Samsung ukonczyl swoje centrum mieszkalne skladajace sie z 7 wiez i tam znajduje sie najwyzszy budynek.

Po drodze w tamto miejsce pochodzilismy po parkach ( moze z 50 - 100 metrow szerokosci, po obu stronach 3 pasmowa jezdnia i wiezowce). Troche wiec pooddychalismy swiezym powietrzem :P Wypilismy napoj nieznanego pochodzenia - hmmm moze tak: pochodzil z automatu na napoje, ale nic wiecej nie bylismy w stanie o nim powiedziec. Potem przyjemna partyjka w kolko i krzyzyk, ktora wygralem :P i hustanie na miejskich hustawkach.

Zobaczylismy tez pomnik krola Sejong'a - to wlasnie jemu Korea zawdziecza swoj alfabet. w XV wieku krol Sejong doszedl do wniosku ze chinskie znaki sa za trudne i stworzyl alfabet - Hangul - ktorym do tej pory posluguja sie obie nacje Korei. Heh ciekawe ze Chinczycy nie odkryli tego samego... moze kiedys to obczaja.


Robilo sie pozno. Po 5 godzinach poszlismy jesc. Nowe doznania - tym razem krab i samgiepsal (takie miesko z grilla). Niestety nie bedzie to moj smakolyk, bo jestem zbyt leniwy. Nie dosc ze pierwsze to zwierze trzeba zlowic, potem usmazyc, a potem jeszcze trzeba sie tyle nameczyc zeby je zjesc... ehhh bez sensu. No ale byl smaczniejszy od tofu wiec tez mialo to swoje plusy.

Po obiadku postanowilismy przejechac sie super fura - statkiem o enigmatycznej nazwie "Pirates of the Hanriver". Dosyc kiczowaty. Hmmm moze nie dosyc. Okropnie kiczowaty. Ale sama przejazdzka byla super. 1 godzinka drogi i dotarlismy do Jamsil. Ze statku dopiero zobaczylem jak ogromy jest Seul. A no i z przejazdzki wyniklo ze metro jest dlugie.


W Jamsil bylo ciemno. Jamsil - rejon gdzie odbywala sie czesc olimpiady. Ogromny kompleks, ale troche nie widzielismy wejscia, wiec tylko obeszlismy zeby dostac sie do centrum. Zajelo to kolejna godzine. Nastepnie COEX Mall - centrum handlowe wielkosci moze z 2 arkadii...cale pod ziemia. 17 salowy multiplex, kolejne oceanarium, takie takie :). Fajnie bylo. Pogralismy na automatach - w plywanie pontonem po rzece. Ha mnie okrzyczala ze za wolno wiosluje :) I nas wyrzucili, bo tam sie zamykalo wszystko o 22. 50 minut metrem i juz moglismy isc do domu :P

W labie wyladowalem o polnocy. Poklikalem, pogadalem ze wspolziomkami i poszedlem robic pranie. Dzisiaj jestem troche jakby niedorobiony. :P