Dzisiaj wstalem o 5:50. Bo obudzily mnie komary. Kurde, ze one sie nie naucza zeeeee:
Mozna mnie gryzc ALE nie wolno mi bzykac nad glowa
Tak wiec dzisiaj po 50 minutowej walce, dalem za wygrana i poszedlem sobie. Przy czym moj wspollokator ulotnil sie z pokoju okolo 4.45 i nie wrocil. Wiec tez nie wiem osochozi.
Tak wiec jest 7.30 rano, siedze sobie w labie i popijam kawke. Pierwsza kawke - specjalnie zaznaczam ze to pierwsza, bo dzisiaj moze byc duzo kawek, jako ze Plussszzze mi sie skonczyly jakies 2 tygodnie temu.