W sobote zostalem zaproszony na Dol. Jest to uroczystosc z okazji pierwszych urodzin dziecka. Rodzice teraz zazwyczaj wynajmuja restauracje lub klub, zapraszaja swoja rodzine, znajomych, przyjaciol i swietuja. Oprocz tony jedzenia tego dnia maly potomek wybiera swoja przyszlosc. Kladzie sie przed nim rozne przedmioty symbolizujace zawody lub wydarzenia - 10.000 won = bogactwo, sznurek = dlugie zycie, olowek = kariera naukowa, stetoskop = lekarz, myszka = informatyk ... no i jak maly jest ogarniety to wezmie ku zachwyceniu rodzicow banknot, a jak nie to wybierze cos innego, a tak czy inaczej rodzice beda zachwyceni :)
Cala wielka celebracja akurat pierwszych urodzin wywodzi sie z tego, iz w zamierzchlych czasach byla bardzo duza smiertelnosc dzieci, wiec gdy dozywalo ono roku, swietowala najczesciej cala wioska. No teraz to juz niezbyt obowiazuje, ale tradycja zostala.
Umowiony bylem z dziewczynami na 6.45 ale siee mi 10 minut spoznilo, bo ZNOWU po 5 minutach czekania na metro zorientowalem sie ze czekam na pociag w zlym kierunku. Argh - to mi sie bardzo czesto zdarza po drugiej stronie rzeki. Zreszta zaczelismy na Hangang mowic Wisla. Tylko gdyby Praga byla taka jak druga strona rzeki w Seulu, to pewnie zamiast stadionu znajdowalby sie tam sklep Armaniego.
Dotarlismy tak czy inaczej przed czasem. Ogolnie kwestia adresow - rzeczywiscie jest tak, ze numeracja budynkow jest losowa, wiec rzeczywiscie ludzie faksuja lub zalaczaja do maili mapy jak gdzie dotrzec. Tez mielismy swoja mapke :)
Jako ze bylismy glodnymi studentami udalismy sie do bufetu gdzie mi szczena opadla. Ryz z nasionami sosny pakowany w pale bambusowe, ryz z miesem zawiniety w papirusie, marynowany zenszen, masa owocow morza, 6 roznych rodzajow miesa, 2 spaghetti, ciasta, ciasteczka. Zapelnilem 3 talerze biorac kazda rzecz "tylko na sprobowanie".
W miedzyczasie zaczela sie cala impreza. Pierwsze slideshow ze zdjeciami, potem tort i wrozba. Mlody wybral stetoskop. No wiec doktor na bank. Przepytalem dziewczyny co wybraly jak byly male i obie powiedzialy ze olowki co by sie niby zgadzalo.
Po jakichs 2 godzinach zebralismy sie do domu. W prezencie na podziekowanie kazdy otrzymal kwiatka jak na zalaczonym obrazku, a mi sie jeszcze dostaly ciastka ryzowe na sniadanie, bo studentow z wymiany nalezy dokarmiac. Zgadzam sie z ta teza i wlasie konsumuje owe ciastka :)
Jeszcze raz pozostaje mi zyczyc wszystkiego najlepszego :)