czwartek, października 05, 2006

Hongik Club Day

Piateczek - czyli to co zwykle - impreza po ktorej nikt nie jest w stanie zrobic czegos konstruktywnego... Tak tez bylo w tym tygodniu. Z jednym wyjatkiem - Hongik Club Day. W kazdy ostatni piatek miesiaca odbywa sie wlasnie to wydarzenie. 15.000 Won, 10 klubow, 1 drink, miliony ludzi.



Zaczelo sie od pierwszego oficjalnego Exchange Student Party, na ktore kazdy mogl przyjsc. Po akcji mailingowej i marketingu szeptanego spotkalismy sie na miejscu - wszyscy studenci z wymiany i 1 (slownie: jeden) Koreanczyk, ktorego wyciagnalem na obiad, a potem na impreze. Posiedzielismy, pogadalismy i trzeba bylo sie zwijac, bo byla juz 11 w nocy, a ludzie w akademiku sie zloscili ze sie nie moga uczyc, gdyz bylo za glosno.

Pojechalismy na miasto. W metrze bylo ciekawie. Ludzie spali na podlodze:) Po kilkudziesieciu minutach dojechalismy. Na miejscu zdarzyly sie 2 rzeczy - umarl mi telefon - argh i dolaczyl do nas Fyiol. Zwarci i gotowi ruszylismy. Bosh ile tam bylo ludu. Muzyka do wyboru do koloru. Kluby najczesciej jeden na drugim - schodzilo sie tylko po schodach i calkiem inna atmosfera.

Okolo 5 nad ranem zrobilismy sie w Fyiolem glodni. Wiec do restauracji... udalo sie znalezc jakies wolne miejsce, costam przekasilismy i co - powrot do klubu, bo zapomnielismy o darmowych drinkach :P. Powrot do domu tez byl ciezki - przespalem miejsce gdzie sie mialem przesiasc, wiec moj Koreanski opiekun postanowil ze nie moge jechac nigdzie sam i zabral mnie do siebie do domu zebym mogl troche sie zdrzemnac i TRAFIC do domu. Wrocilem o 1 po poludniu :) Wnioski po wieczorze - warto znac kogos kto moze ciebie przenocowac :)



------------

Friday - means party day - a day where everybody gets so wasted, that there virtually is nothing that can be done on Saturday. This week was similar. One exception - it was Hongik Club Day - 15.000 won, 10 clubs, 1 free drink and milions of people.

It started off with the first official Exchange Student Party which involved lots of alcohol. After an intense mailing and inviting we met at the party spot - all exchange students and 1 (one) Korean with whom I went to dinner and then took to the party. We sat, talked... regular stuff. At 11 we had to go, because the dorm inhabitants were getting angry cause we were making noise and they needed to study...

We went downtown. At the site 2 things had occurred - my phone diedand Fyiol (my friend) joined us. All set to go, we left towards our destination. I was overwhelmed by the amounts of people there. They were everywhere!!! Clubs were close to each other, sometimes they were above each other. :)

At 5 we got hungry. Once we found a place to sit, got some food, we remembered that there still were free drinks. Back to the club that meant :) The trip home was kinda also very exhausting. We slept through the metro transfer which resulted in me sleeping over at Fyiols house. Got home at 1 pm the next day... good trip :)