sobota, marca 31, 2007

Licznik

Udalo sie zalozyc licznik! Teraz bede wiedzial ile razy kto wchodzi, jesli w ogole ktos odwiedza ta strone poza mna i rzesza wiernych fanow i fanek :)

czwartek, marca 29, 2007

Trzeba sie zastanowic

Tak trzeba sie zastanowic nad wieloma rzeczami. Jutro sie bede nad nimi zastanawial, bo dzisiaj myslenie konczy sie spaniem na biurku, po 2 godzinach przespanych w bibliotece az mi glupio. Jutro przemyslenia :)

Dorm life

W Korei da sie zrobic impreze :) Tylko trzeba ciszej rozmawiac i glownym skladnikiem z ktorego robi sie alkohol jest ryz. Poza tym jest podobnie :)



Zmeczenie materialu

Porazka. Wszystko sie w tym tygodniu zawalilo przez tego TOEFLA. Stresik byl, nieprzewidziane pobyty w innych miastach - byly, zapomniane zadania domowe - byly. We wtorek obudzilem sie o 8 rano, jednak nie wstalem i nie poszedlem na zajecia, bo mi sie pomyslalo ze jest sobota. Wiec przespalem pol wykladu. Dopiero o 11.30 sie zorientowalem ze jednak cos mialem robic. W tym tygodniu - w niedziele - TEPS - Test of English Proficiency Developed by Seoul National University. Powinno pojsc w miare lekko - jesli tylko bede wiedzial jak wypelnic karte odpowiedzi - jest po koreansku...

Czas odetchnac

sobota, marca 24, 2007

Seoul 4:20

Dotarlem. Ku mojemu zdziwieniu dalej padalo i bylo brzydko. A na stacji spaly miliony bezdomnych. Troche mnie to zaskoczylo - no bo jakto? Kazda lawka zajeta, wszedzie ktos chrapie.

W Daejeon ganiali za mna takze bezdomni z parasolami - taka nowa usluga - pojdzie z toba i bedzie trzymal parasol nad glowa za drobna oplate. Dziwne uczucie - w sumie teraz odkrywam same minusy Korei - minal czas zachwycenia.

Hmmm autobus to dobra opcja pomyslalem i udalem sie na przystanek. I czekalem na przystanku 20 minut po czym znowu pomyslalem "spacer to tez dobra opcja" no i spacerowalem nastepne 20 minut w kierunku Gwanghwamunno. Potem poszedlem na przystanek ponownie gdzie czekalem kolejne 20 minut az sie wkurzylem. No bo ile mozna czekac na glupi autobus. Wyszlo ze mozna czekac 21 minut bo zaraz po tym jak ruszylem w kierunku stacji metra, autobus przejechal mi przed oczami. Metro tez daje rade. Wiec pojechalem metrem. Przesiadlem sie w inne metro, potem w autobus i juz o 6.10 bylem pod KAIST! :) hah to sie nazywa transport. Ale zrobilem 2 zdjecia!



piątek, marca 23, 2007

Po egzaminie


No i egzamin sie zakonczyl. Moze zaczelo sie od tego ze KTX to taki normalny pociag. Z biletem w reku, z 3 pietra zjechalem na zerowy i wsiadlem w pociag. Zadnych rewolucyjnych rozwiazan, niesamowitych przyspieszen. I tyle. Wcale nie rozni sie od naszych pospiesznych.

Jako ze mialem troche czasu i potrafie sie dogadac juz w takich sprawach - pojechalem na uczelnie autobusem co okazalo sie optymalnym rozwiazaniem. Bo zaplacilem 1/3 tego.

Na miejscu okazalo sie ze przekret wyszedl i wszystko jest wporzo. Oczywiscie bylem jedynym nie-koreanczykiem w budynku ale dalo rade. Test byl skomplikowany i sie chyba troche zgubilem. Szczegolnie jak mi sie myslenie na chwile wylaczylo w czasie listeningu.




No a teraz historii czesc nastepna: egzamin skonczyl sie o 23.20 wiec wsiadlem w taksowke i pojechalem na stacje. W Seulu mieli odebrac mnie Jun i Jong ale jakos im nie wyszlo i sie spili zamiast tego. Wiec w tym momencie siedze w PCBang w Daejeon i czekam na pozniejszy pociag - taki ktory dotrze do Seulu nad ranem.

Test

Dzisiaj nadszedl dzien prawdy.



Stoje wlasnie na stacji z zarezerwowanym przez internet biletem na KTX (odpowiednik francuskietgo TGV).



Jakies dziewczyny zrobily sobie ze mna zdjecie no i teraz czekam na pociag.

środa, marca 21, 2007

Nauka

I znowu zryw nauki mnie dopadl. W piatek ide na TOEFLA. Tak sie zlozylo ze dzisiaj sie o tym dowiedzialem. Do piatku wieczorem NIE ISTNIEJE.

Motywacja jest, herbata jest, ciasteczka sa ... internet tez jest wiec pewnie sie bede rozpieprzal straaaasznie. Ale trzeba dac rade. Nalezy byc wzorcowym studentem - zgodnie ze wzorcami jakie proponuje Kyunghee University :):):)

Zakonczenie sezonu

No i sie stalo. Koniec snowboardu. Ostatni raz zobaczylem smieszne postaci na stoku, poczulem co to znaczy 15 cm swiezego sniegu w 2 godziny i zjadlem pozywny ryz w czasie przerwy.



Teraz juz chyba mnie nic nie zaskoczy na stoku. Profesjonalne ziomy snowboardowe, pokazy najnowszej mody, ludzie w przebraniach za np. krowe czy misia czy kolo ktory jezdzil bez gory (tj. ani koszulki ani kurtki) i jego dziewczyna ubrana w sado-maso stroj pokojowki bijaca go biczem :) Ahhh bedzie mi tego brakowalo

Nastpnie odbylo sie uroczyste drinkowanie w barze w ramach zakonczenia tak wspanialego sezonu. Na zdjeciu 28 letni 유승, student inzynierii chemicznej ktory musi wracac do domu przed 12 bo tak tata kazal i 윤제 - designerka pracujaca w firmie kosmetykowej - wraca do domu kiedy chce, ale najczesciej po 22 (bo pracuje) i niekiedy w niedziele tez nie ma czasu (bo konczy prace z tygodnia). Pomimo takich ograniczen - zawsze znajduja czas na wypady.

poniedziałek, marca 19, 2007

+8

Kliknalem sobie jeszcze 8 razy - tak zeby bylo dalej nieparzyscie.

Polskie korzenie // przyszlosc

Poniewaz wczoraj sie zmeczylem. Dzisiaj rano wstalem w celu przeprowadzenia zajec z angielskiego A NASTEPNIE napisalem maila do profesora ze nie moge przyjsc i jest mi bardzo przykro z tego powodu i poszedlem spac. Przespalem wszystkie zajecia - hmmm normalnie jakbym byl w Warszawie :)

Zaczynam sie troszczyc o swoja przyszlosc. No i wyszlo ze musze sie bardzo troszczyc. Poniewaz powinienem byl zdac TOEFLA do przyszlej soboty. Co jest niewykonalne. Dzisiaj otwarto zapisy przez internet. Siedze wiec i klikam przycisk "retry" poniewaz nie da sie zalogowac - prawdopodobnie w tym momencie robi to pol swiata i 90% Koreanczykow :P

Dla funu postanowilem liczyc ile razy kliknalem. W tym momencie jestem po 535 kliknieciach i dalej nic. Wychodzi ze klikam 133,75 raza na godzine czyli ponad 2 razy na minute... Kurde prawdopodobienstwo sukcesu dziisja jest pewnie tak wysokie jak wygrana w totolotku...

St. Patricks Day

Aaaaaa co za kac. Bleeeee. Dobra, przynajmniej nie spalem na korytarzu tym razem. Ale glowka bolala.

Pojechalismy na piwo z okazji st. patricks day. I nie pamietam ile bylo tych piw ale bylo fajnie. Wrocilismy do domu o 4 nad ranem bogatsi o nowe doswiadczenia, nowych znajomych, puste portfele, zielone konczyny na twarzach i promile we krwi.

Chwile po tym jak zasnalem na biurku, poniewaz podlaczalem komorke do ladowarki a lozko okazalo sie zbyt daleko dostalem wiadomosc od jak zwykle totalnie zagubionego zyciowo Fyiola ze mu sie klucze zgubily i jest bezdomny. Na szczescie chlopakowi sie poszczescilo bo moj wspollokator akurat wyjechal do rodziny (tj. zony i dzieci) wiec bylo wolne miejsce. Przechowalnia pijakow - pokoj E35 :)

W niedziele sie obudzilismy. UDALO SIE COS ZJESC, odnalezlismy klucze w knajpie, potem fryki, piwko i do domu odrabiac zadanie domowe.

Piateczek

Jako ze w piatek za porada Mattia - kolega z zeszlego semestru z Korei postanowilem sie nie przejmowac i sie upic tak porzadnie.

Razem z chlopakami z Top Zone (kolo Zarzadzania na Kyunghee University) po rekrutacji poszlismy na soju. Duzo soju i jedzenie. Tam poznalem milion nowoprzyjetych studentow KHU. Z kazdym trzeba bylo wypic oczywiscie :) Potem 노래방 - zaspiewalem nawet kawalek piosenki po koreansku - bo znam refren. Nastepnie do baru.

A w barze sie dzialo. Zaczelo sie od tego ze kupilismy piwo i w prezencie od wlascicielki lokalu otrzymalismy darmowa przekaske. Po darmowej przekasce przyszlo na darmowego shota Johnnie Walkera. Po darmowym shocie dostalismy cala butelke, a nastepnie druga butelke. Potem pani wyjawila ze jestem fajny i chetnie mozemy pojsc razem do motelu. Ale sie jakos wymigalem :) Nastepnie zaproponowana byla gra w rzutki i cytat:

Pani: If you win, I'll give you another free bottle of Johnnie Walker. If I win - we do french kissing.

Ale ze jam czlowiek z zasadami - i szmace sie tylko wtedy kiedy moge zastosowalem cala wiedze negocjacyjna i zaproponowalem.

Maciek: If I win, you will buy me a beer. If you win I'll bring you ice cream.
Pani: Okej.

No i przegralem. Potem pani znowu chciala jakies rzeczy uskuteczniac. Na szczescie Jun wydobyl mnie z opresji i na spokojnie wrocilismy do domu.

White day

White day to kolejne komercyjne swieto w Korei. Polega to na tym ze o ile w walentynki dziewczyny kupuja chlopakom slodycze, o tyle w White day to... chlopcy kupuja slodycze dziewczynom. Caly czas sie zastanawiam jak przy tak duzym popycie na czekolade, ich wyroby sa... do dupy.

No wiec zeby nie bylo w White Day kupilem czekoladki (taka malutenka paczuszke Lindt'a - ah niebo w gebie) i umowilem sie na swiateczne piwko. No i nie ma niczego lepszego jak sie wkur... w romantyczne swieto. Sie udao bo ja sie tak nie dam traktowac:P

Co sie stao? Rozmowa o zwiazku, poswieceniu, zyciu i ogolnie takich takich. No i w efekcie odjechaly mi wszystkie autobusy. Bylo zimno wiec poszlismy do McDonalda pomilczec do siebie i zjesc frytki. Potem sie usmiechnalem i ruszylem z buta do domu. Zajelo 45 minut ale przynajmniej 3000 KRW (3,50 USD) w kieszeni. A przemyslenia bezcenne.

Tygodniowy zapieprz

No nic, na biezaco cos sie dzieje. W zeszlym tygodniu postanowilem rzucic studia i zajac sie praca na poczcie - to juz jest 5 paczka w tym roku. Przezwyciezylem strajk wloskiej poczty, statkiem plyna nastepne dobra do Polski, a samolotem leca papiery. No nic, takie juz zycie.

Poza tym grzecznie chodzilem na zajecia, odrabialem zadania domowe i ogolnie takie takie.

The Last Empress

Wreszcie sie zeeeebralem. Wiec w czwartek zorganizowalem wyjscie na musical w Seulskiej operze. Przedstawienie opowiadalo perypetie czlonkow dynastii Joseon oraz ostatniej krolowej Korei - Min. Sztuka byla niesamowita. Kostiumy, choreografia no i przede wszystkim spiew. Pomimo iz byl to musical mial bardzo powazny charakter przez co cale przedstawienie bardziej wygladalo na opere niz musical. I troche zrozumialem po koreansku!!! :) Wiec tym wieksze bylo moje zadowolenie. (gdy nie rozumialem, zawsze byly napisy gotowe do pomocy).






Kilka zdjec z poprzednich wystepow (fotki sciagniete z www.thelastempress.com) - tam takze mozna posluchac muzyki i obejrzec reszte zdjec - polecam.

czwartek, marca 08, 2007

Zarzadzanie czasem

Wreszcie odkrylem, ze w zarzadzaniu czasem chodzi o to, aby nim zarzadzac a nie byc zarzadzanym...

Wiec time-managmentuje. W efekcie dalej nie mam czasu, ale zmniejszylem przerwy w robieniu czegos do minimum -> czyli robie wiecej w tyle samo :)

No i nie ma to jak pyszna kolacja o 3 nad ranem po bardzo nieefektywnym uczeniu sie w bibliotece :)

Wieczorem idziemy na koreanski musical. Relacja wieczorem badz jutro.

poniedziałek, marca 05, 2007

Futures, forwards, swaps

Wzialem przedmioty z inzynierii finansowej. I juz tego zaluje. Weekend spedzilem robiac zadanie z tego pokopanego przedmiotu.

3 zadania (zajmowaly w sumie 6 linijek). Piatek - 6 godzin, niedziela - 5 godzin. Nic tylko sobie w leb strzelic. W piatek wymyslilem swoja teorie jak wykazac ze jednostka funduszu ICON to kombinacja obligacji i 2 opcji na walute zaleznych od procentowych przyrostow roznic kursow.

W niedziele obalilem swoja teorie tworzac nowa... i oddalem nowa, swiecaca wersje z pieknymi przeksztalceniami.

I co?

I i tak zrobilem zle, a piatkowa wersja byla poprawna. A PAN PROFESOR MOWI ZE TO PRZECIEZ OCZYWISTE. Ehhhh

Biblioteka

Na skutek poprawienia humoru wczoraj poszedlem do biblioteki z Junem i Jong. No i bylismy tam od 2 po poludniu do 2 w nocy (z przerwa na miesko). Chyba mi juz Koreanczycy wyprali mozg kompletnie.

W kazdym razie pierwszy raz widzialem jak moze wygladac biblioteka o 2 w nocy. I wyglada tak samo. Tylko wiecej osob spi.

Aha, w ogole to w jezyku koreanskim jest wyrazenie "spac na twarzy"... i tak tez sie tutaj postepuje :)

Dzisiaj odpalilem jedna prezentacje i juz jakies plusiki czy sloneczka uzbierane.

Juz mi lepiej

Pojechalem na miasto i postanowilem wrocic na piechote.

Zajelo to 2 godziny... bo sie zgubilem. Ale bylo fajnie. I mialem parasol. Bo pada, a tu wszyscy maja parasole. Chodzenie w kurtce z kapturem to objaw braku przystosowania do panujacych warunkow atmosferycznych. Wiec po 10 razach gdy Koreanczycy widzac mnie w kurtce z kapturem umartwiali sie nademna, zdobylem parasol i teraz jest wporzo.

Ale wracajac do smutow. Dotarlem do domu i porozmawialem z mama i chyba to najwiecej dalo. Nie ma to jak wyrozumialy i cierpliwy rodzic (albo dwoch rodzicow). No i potem bylo juz lepiej. Potem w nocy przyjechal Fyiol bo jeszcze mi nie przeszlo, wypilismy winko i zjedlismy kure i juz bylo dobrze. Motywacja do zycia wrocila w pelni.

sobota, marca 03, 2007

Cos

Cos mi tu ostatnio niedobrze. Moze dlatego ze przyjechali zagraniczni i mi sie znowu przypomnialo o bardziej zielonej trawie w Polsce...

Postanowilem zostawic wszystko wpizdu i pojsc sobie na miasto.

czwartek, marca 01, 2007

Niestabilny emocjonalnie?

Dzisiaj rzucaja sie na mnie rozne emocje.

Rano bylem zdenerwowany swoim postepowaniem, okolo poludnia bylem zniechecony wszystkim, potem okolo 1 po poludniu mialem katar. Nastepnie poszlismy na Dreamgirls i sie troche jak taka ciepla klucha poplakalem na filmie (bleeee jak tak moznaaa), po filmie mialem znakomity humor a teraz znowu mam katar i bol glowy.

Dreamgirls jest super filmem. Polecam. Co prawda nie gonia tornad, nie cierpia na 1 dniowa amnezje i nie ma ukrytego malzenstwa agentow, film serio jest dobry!

Hmmm chyba sie ukulturalniam. Bylem tez na The Queen, Babel, Producers :) Tez fajne, warto obejrzec. Chyba producers najmniej fajny. Ale tez fajny.

Powstanie Koreanskie

Dzisiaj jest swieto. Nie mam pojecia jak przetlumaczyc to na polski, ale dzisiaj jest swieto - tak jakby azjatycki odpowiednik Wiosny Ludow. Tylko ze to byla Wiosna Azjatow i zaczela sie w Korei.

Pytanie: "A jak obchodzicie to swieto?"
Odpowiedz: "Mamy wolne"

Mozna powiedziec ze obchodze swieto w iscie koreanskim stylu :)

Frustracja soba

W zeszlym tygodniu strasznie sie na siebie wkurzylem (tak mi sie przypomnialo). Wszystko przez to ze chyba za bardzo chce byc przyjazny, pomocny, towarzyski itp. przez co nie mam czasu dla samego siebie i dla przyjaciol.

W efekcie ganiam, oprowadzam, pomagam i dupa. Nic z tego w zamian.

W zeszlym tygodniu przyjechali studenty z wymiany. Wiec odbieralem ze stacji, na zakupy, na jedzenie, na miasto, na impreze. W piatek czekalem 6 godzin az sie racza pojawic... (no dobra w miedzyczasie poszedlem na piwo, kolacje itp). No ale chodzi o sam fakt. Zaczal sie semestr i w sumie dupa, oni sie zajeli juz soba i jakby sie troche zapomnialo.

Jakby to tak bardziej dlugookresowo przeanalizowac, to niemal w 75% przypadkow poswiecam czas osobom, ktore tego nie docenia potem i tak szybko jak sie pojawily tak szybko z wlasnej woli znikna. Niestety w zwiazkach tez mi sie to zdarza. Maciek jest fajny fajny gdy jest dobrym wsparciem i pomoca, a jak juz tej pomocy nie potrzeba, to Macka tez.

Wg. firmowych statystyk pozyskanie nowego klienta kosztuje okolo 6 razy wiecej niz utrzymanie stalego (przy czym korzysci ze starego najczesciej sa wyzsze)... Ale czy mi potrzebne sa nowe znajomosci na gwaltu rety? Dobrze jest poszerzac grono swoich znajomych, ale chyba nie warto robic tego za wszelka cene... czy tez dla dobrego PRu.

Plan naprawczy przewiduje poswiecanie wiecej czasu dobrym znajomym. A jak ktos sie chce zaprzyjaznic - spoko, jasne ale bez wielkiej podniety.

Szkola

I sie znowu zaczelo... szkola. Postanowilem nie przemeczac sie zbytnio i poswiecic czas na nauke Koreanskiego oraz na spedzanie czasu ze znajomymi. Tak podoba mi sie ten pomysl nadal :)

Bede robil 4 przedmioty - Management Information Systems, Futures Swaps Forwards, Options, Commercial Law. W ten sposob mam zajecia tylko w poniedzialki i srody i przez jeden tydzien w maju :) Mam nadzieje ze sie na tym nie przejade :p

Dodatkowo caly czas dorabiam na korkach tak wiec mam nadzieje ze finansowo jakos ujdzie. 2 tygodnie temu zakupilem elektroniczy slownik koreansko-angielsko-chinsko-japonski. Dostalem do niego 300 stronicowa instrukcje po koreansku. Tak wiec tlumaczac 1 strone dziennie za pomoca slownika, po roku bede wiedzial jak go uzywac :P No nic, trudno...

Zjechali sie juz wszyscy studenci wymianowi. W sumie jest 6 Francuzow, 2 Polakow, Fin i 2 Tajwanczykow i jeszcze jakis ktos ale nie wiem kto to... Wiec grupa mowi po Francusku... kicha. Narazie chodzimy swoimi sciezkami.