poniedziałek, marca 19, 2007

St. Patricks Day

Aaaaaa co za kac. Bleeeee. Dobra, przynajmniej nie spalem na korytarzu tym razem. Ale glowka bolala.

Pojechalismy na piwo z okazji st. patricks day. I nie pamietam ile bylo tych piw ale bylo fajnie. Wrocilismy do domu o 4 nad ranem bogatsi o nowe doswiadczenia, nowych znajomych, puste portfele, zielone konczyny na twarzach i promile we krwi.

Chwile po tym jak zasnalem na biurku, poniewaz podlaczalem komorke do ladowarki a lozko okazalo sie zbyt daleko dostalem wiadomosc od jak zwykle totalnie zagubionego zyciowo Fyiola ze mu sie klucze zgubily i jest bezdomny. Na szczescie chlopakowi sie poszczescilo bo moj wspollokator akurat wyjechal do rodziny (tj. zony i dzieci) wiec bylo wolne miejsce. Przechowalnia pijakow - pokoj E35 :)

W niedziele sie obudzilismy. UDALO SIE COS ZJESC, odnalezlismy klucze w knajpie, potem fryki, piwko i do domu odrabiac zadanie domowe.