poniedziałek, marca 05, 2007

Juz mi lepiej

Pojechalem na miasto i postanowilem wrocic na piechote.

Zajelo to 2 godziny... bo sie zgubilem. Ale bylo fajnie. I mialem parasol. Bo pada, a tu wszyscy maja parasole. Chodzenie w kurtce z kapturem to objaw braku przystosowania do panujacych warunkow atmosferycznych. Wiec po 10 razach gdy Koreanczycy widzac mnie w kurtce z kapturem umartwiali sie nademna, zdobylem parasol i teraz jest wporzo.

Ale wracajac do smutow. Dotarlem do domu i porozmawialem z mama i chyba to najwiecej dalo. Nie ma to jak wyrozumialy i cierpliwy rodzic (albo dwoch rodzicow). No i potem bylo juz lepiej. Potem w nocy przyjechal Fyiol bo jeszcze mi nie przeszlo, wypilismy winko i zjedlismy kure i juz bylo dobrze. Motywacja do zycia wrocila w pelni.