Swieta swieta i juz po swietach. W sobote Fiyol przekonal rodzicow ze bardzo chca jechac w gory i udostepnil swoj dom do naszej dyspozycji. Wieeeec w skladzie:
MAciek - Finance & Party Logistics + obieranie ziemniakow
Tomek - Planning & Operations + gotowanie jajek
Raphi - Supplies & Coordination + krojenie warzywek i wkurzanie sie ze podjadam
Petteri - Supplies & Coordination + spanie i mega ilosc nalesnikow
Fiyol - Venue + mieszanie mieska ze smierdzacymi skladnikami
Ruszylismy do boju. Zaczelo sie od obsuwy bo niektorzy zapili dzien wczesniej i sie nie ogarneli na czas. Supermarket (analiza rynku i budzetowanie), targowisko (supply chain management), supermarket (wiecej i taniej). Potem odebralismy Tomka - ja strategicznie wysiadlem i poszedlem dokonczyc zakupy - zeby nie dostac po lbie ze sie spoznilismy 50 minut i jazda.
Jak to ladnie mrozooo opisal na swoim blogu - gotowanie 6,5h, konsumpcja 5... my dalismy rade troche dluzej - konsumpcja 8,5. Bylo nawet winko o 5 rano z najbardziej wytrzymalymi.
Byl tez grilek...
... spanie ...
... i znecanie sie nad spiacymi :)