Nie moge uwierzyc ze cos tak przyjemnego moze spedzac to cos z powiek kazdego dnia. Kiedy trzeba sie do tego czegos ulozyc, natychmiast mi sie odechciewa i potem sie trzeba meczyc. I nawet jak ktos do tego czegos utuli to malo daje.
W kraju gdzie neony nigdy nie gasna jest to o tyle upierdliwe ze za oknem mam wielka lampe i mi na domiar zlego swieci. No i jeszcze charkajacy Koreanczycy za sciana...
Ehhh. Ide sie polozyc. Wyznaczylem sobie deadline. O polnocy zabieram swoje szklane pantofelki i ide do pokoju walczyc z tym czyms. Nie, nie zostawie na schodach jak gamon.
Dobranoc