sobota, stycznia 27, 2007

Nauka

W tym tygodniu tez sie uczylem. W Kyunghee oraz goszczac takze w Hanyang University. Tam poza ciekawymi widokami udalo mi sie zobaczyc jak moze wygladac nauka w 21wieku.



Wydawalo mi sie ze robienie zadan domowych z jezyka przy uzyciu iPoda to szczyt technologii. Jednak troche sie przeliczylem. Bo szczytem technologii jest uzywanie TabletPC do robienia notatek z wykladu odtwarzanego na Playstation Portable przy czym to pierwsze na bierzaco sobie pobiera rozne informacje z sieci uzywajac 3G znajdujac sie 3 pietra pod ziemia. "hm tylko 50 KB/s kbps wolno dziala bo jestesmy pod ziemia". - wytlumaczyl mi 유승. Tak tez potwierdzilem... ze w sumie to wolne :)



Kiedy my tak bedziemy mieli???

Sobota

Zaczelo sie od zajec z angielskiego. Bylo wporzo. Potem wieczorem wyjscie na miasto na wystawe.

No i znowu pech zaczal mnie przesladowac. Wsiadajac do autobusu zapomnialem ze nie naladowalem karty - trza bylo zaplacic gotowka. Potem nie moglem doladowac karty miejskiej co zaowocowalo spoznieniem sie na pociag. Potem zeby bylo szybciej wsiadlem w zug w zla strone i wyladowalem w srodku jakiegos slumsu. Zeby sie nie spoznic wzialem taksowke do poprawnej stacji metra. Potem pociag nie chcial przyjechac i ogolnie takie takie. Spoznilem sie 30 minut :( Na szczescie ostatnio to ja czekalem 50 minut wiec jakos uszlo.

Spotkalismy sie w parku olimpijskim i poszlismy na wystawe - 30 Kobiet Korei i 30 reklam (2 osobne wystawy, 30 to chyba jakis zbieg okolicznosci). Miejsce nazywa sie "Papertainer" poniewaz caly budynek zbudowany jest tylko z papierowych rur i kontenerow (takich do przewozenia artykulow na statkach). Bardzo ciekawe miejsce. Wstep byl cholernie drogi, ale bylo warto. Tylko ze pppppiiiiizdzialo niesamowicie.

Po 2 godzinach ogladania udalismy sie do restauracji na jakies zarcie ktore bylo srednie i fru do domu. Ciekawe, fajne, dawalo rade i sie oplacalo troche pomarznac. Nie dosc ze odkrylem troche historii i legend koreanskich to jeszcze w miare nawet jakies zdjecia sie zrobily.





Pech pech pech

Jestem chyba klebkiem nieszczescia w ten weekend. W piatek probowalem robic tryki z satelity na snowboardzie (bo sie znowu pojechalo) i duzo razy sie przewrocilem... hmmm moze nie przewrocilem - WYJ....... - tak to lepsze okreslenie.



No i w efekcie wypadl mi za ktoryms razem portfel ze wszystkim - gotowka, biletem powrotnym, kartami platniczymi i dokumentami. Dupa blada. No nic, trzeba sobie radzic - zglosilem zgube w biurze "Zgubione i znalezione" - niestety o ile pierwszy element moja rzecz spelniala, druga czesc jeszcze niestety nie. Ruszylismy w poszukiwania. Po 40 minutach poftfel wpadl w rece ratownikow gorskich od ktorych go odzyskalem bez problemu... niestety 100.000 KRW +-= 100 USD wyparowalo z portfela. Wsztstko inne zostalo, wiec moglem spokojnie wrocic do domu.



Jak to Andyieyo okreslil - "currency illusion" - heh tak, w tym wypadku niestety bylo i zniklo... Troche mnie to wkurzylo bo myslalem ze Koreanczycy to porzadni ludzie, ale chyba zielone papierki z roznymi smiesznymi nadruczkami przemawiaja do wszystkich w ten sam sposob - "wez mnie".



Wrocilem do domu smutny, biedny i poobijany. A 180 umiem tylko w jedna strone zrobic. Tylko ze siedzenie mi srednio teraz wychodzi... Na szczescie koreanscy koledzy wsparli mnie w potrzebie i pozyczyli z wlasnej woli troche pieniedzy na przetrwanie weekendu.





powered by performancing firefox

wtorek, stycznia 23, 2007

Zajecia odwolane

Dzisiaj, drugiego dnia zajec, odwolalem je, bo trza bylo na deske jechac :) Tak wiec pojechalismy rano autobusem, dowiozl nas bezposrednio pod stacje gondoli. o 12 bylismy zwarci i gotowi do jezdzenia. Powrot o 9.30 wieczorem - ahhhh nie ma to jak troche snowboardu :)



Pozdrowienia dla bezsnieznej Polski.





powered by performancing firefox

Poniedzialeczek

Oficialnie oglaszam, iz zaczalem pomagac ludziom z angielskiego co wygeneruje pozytywne cash-flows w wysokosci 220USD miesiecznie. A przynajmniej tyle w pierwszym miesiacu. Potem nie wiem, bo moze mi sie znudzic.



Docelowo pieniazki przeznacze na translator, PSP lub PS3 - jeszcze nie postanowione :)





powered by performancing firefox

sobota, stycznia 20, 2007

Nauka

Hm.

No i sie wreszcie zebralem do roboty. Poza tym ze poznalem kilka fajnych osob, to takze znalazlem sobie cos do roboty i sposob - "jak nie siedziec przed kompem caly dzien i nie sprawdzac maila do 2 minuty".

BIBLIOTEKA!

Udalo sie to dzieki uprzejmosci kolegi i kolezanki z sasiedniego uniwersytetu, ktorzy mnie przemycaja przez bramki.

Biblioteka jak biblioteka. No moze poza tym ze ma sekcje multimedialna wyposazona w 30calowe LCD TV do ogladania materialow na DVD oraz pokoj do odpoczywania gdzie mozna sobie pospac, pogadac ze znajomymi i sie odstresowac.

Moja uwage zwraca pomieszczenie do nauki w ktorym spedzamy najwiecej czasu. Troche mi sie kojarzy z taka podziemna manufaktura - kazdy ma malutkie stanowisko i tam wyrabia swoje 300% normy.

Dziennie spedzam tam jakies 3 godzinki i jest suuuper. W przyszlym tygodniu przemycam sie z kolega od snowboarda na inny uniwerek - trzeba zwiedzac :)

Snowboardy

3 dniowy wyjazd zaplanowany byl od poczatku do konca nim jeszcze wyjechalismy z Seulu. Generalnie rzecz biorac caly plan wygladal tak: JEDZIEMY NA DESKE i JEZDZIMY i SPIMY i JEZDZIMY i SPIMY i JEZDZIMY i WRACAMY DO SEULU. Oczywiscie w przerwach umiescilismy podrzedne zajecia jak jedzenie, mycie sie itp. Chociaz z myciem to troche bylo cianko bo sie nikomu nie chcialo... a jak sie jeden nie kapie to nikt sie nie kapie :)

Ale od poczatku. Wyjechalismy w 2 osoby (유승 i ja) w piatek. Dotarlismy na miejsce na 5 po poludniu. Wypozyczenie deski, jedzenie, zakwaterowanie - o 6 wieczorem ruszylismy na stok. Ku mojemu zdziwieniu troche to inaczej tutaj wyglada niz w Europie.

  • Wyciagi pracuja 8.30am - 4.30 pm i 6.30pm - 4am. czyli mozna jezdzic niemal cala noc i caly dzien!
  • Na stoku ludzie sa poubierani jakby byli na pokazie mody - najdrozsze, najlepsze
  • Jest wiecej snowboardzistow niz narciarzy
  • Jak sie wysiada z gondoli, pan wyjmuje za nas sprzet i go podaje zyczac przyjemnego zjazdu
  • Po skonczonej jezdzie mozna oczyscic sprzet sprezonym powietrzem - bo przeciez szczotka to przezytek
  • Za 20.000 USD mozna sobie umozliwic dostep do prywatnego stoku i wlasnego wyciagu (tj. ten rejon jest tylko dla tych ktorzy oplaca wyzej wymieniona "skladke")
  • Wszedzie porzadek i pelna kulturka
Generalnie rzecz biorac zatkalo mnie porzadnie. Rejon do ktorego sie udalismy jest mniej wiecej wielkosci 1/2 malego skrzycznego, ale warunki sa o niebo lepsze. Wyratrakowane, oswietlone, dosniezone - (na snieg nie mielismy co narzekac tak czy inaczej).

Pierwszy dzien przejezdzilismy z 4 godziny i poddalismy sie o 22.30 bo zrobilo sie -15 i bylo ble.

Na nastepny dzien przygotowany byl mega plan - wstajemy o 7 i idziemy na stok a potem wracamy, dojezdza do nas 윤제 i razem jedziemy na inna gorke zobaczyc. Z planu wyszlo tyle ze podnieslismy zwloki o 10.30 i ominelismy poranne jezdzenie. Druga gorka byla oddalona o 3 godziny drogi, ale warto bylo. Caly kurort otwarto w grudniu 2006 - kasyno, baseny, park rozrywki, wyciagi, centrum handlowe i 3 wioski narciarskie. A no i wlasnie koncza budowac autostrade w tamto miejsce...

Wrocilismy do domu o 2 w nocy. Jedzonko i spac. W efekcie zgasilismy swiatlo o 4, bo bylismy tak zmeczeni ze nikomu sie nie chcialo nacisnac guzika na scianie.



Nastepny dzien - kilka godzinek zabawy na sniegu i trzeba bylo ruszac do domu zeby zdarzyc przed korkami. Troche nie zdarzylismy bo stalismy w korku przez 2 h ale za to nauczylem sie wtedy duzo koreanskiego :)

Ogolnie rzecz biorac super wyjazd. Nie moge sie doczekac kolejnych.

Powrot

Nareeeeeszcie blogger zaczal dzialac jak powinien!

Troche sie zdemotywowalem faktem, ze nie dalo sie wrzucac tutaj zdjec i ze ogolnie cos sie pieprzylo przy kazdym przycisnieciu klawisza myszki. Ale naprawili, mozna dalej pisac.

Wrocilem z deski i teraz jestem ... hm ciagle zajety. W sumie przed wyjazdem tez bylem zajety. Wiec duzo sie nie zmienilo. Hm, moze tyle ze mam katar. Tj. juz go nie mam, ale gdybym pisal tego posta kilka dni temu to sprawa bylaby bardzo aktualna.

Bardzo duzo czasu spedzilem tez naprawiajac komputer, ktory ... wczesniej zepsulem podczas "naprawiania i ulepszania". Jednak wychodzi ze najlepiej jest jak sie nic nie rusza i dziala :) - to tak chyba po Hani mi zostalo i jej strategii uzywania komputera.

Dzisiaj jest wolniejszy dzien. Wiec moge cos popisac. Zacznijmy od poczatku czyli od wyjazdu.

piątek, stycznia 12, 2007

Ni ma / out / aus

Z przyczyn technicznych uzytkownik nie moze pisac bloga poniewaz jest w gorach i jezdzi na snowboardzie.

We are sorry, but due to technical difficulties caused by the fact that the user is in the mountains snowboarding, it is impossible for him to write blog posts.

Es tut uns sehr Leid, aber wegen der technischen Problems, ist es dem Benutzer unmoglich den Blog weiter zu schreiben.

wtorek, stycznia 09, 2007

Hwa-tu

Czas dalej sie asymilowac. Ostatnio zmusilem Fyiola zeby nauczyl mnie grac w Go-stop - gra w karty, znana wlasciwie tylko w Japonii i Korei. Az dziwne ze nikt z KAIST nie nauczyl nas grania w to. Heh w sumie jakby na to nie patrzec - ani to zwiazane z nauka ani z kariera - wiec chyba ich to nie interesuje.



Nauczylem sie dosyc szybko. Gra jest dosyc prosta ale problemy sa z wygrywaniem :P Tak wiec narazie (przy obnizonych stawkach przegralem 1000 KRW = 3,5 zl) .



Wypady na granie w karty sa bardzo zlozone. Najczesciej zaczynaja sie okolo 8 kiedy to spotykam sie z Jun'em i Jong i idziemy razem na kolacje. Potem piwko. Po piwku soju. Po soju wybieramy sie do mieszkania Jun'a gdzie gralismy ostatnio do 3 nad ranem :) Nastepnie kolacja nr. 2 i soju nr 56 no i spac do domu :)

Co jest

W zeszlym tygodniu miala miejsce nawalnica roznych rzeczy do zrobienia. Z Andym skonczylismy mini-projekcik w postaci "Survival Guide" dla studentow na wymianie w tutejszej szkole. Troche rozczarowalem sie jak zostalo to przyjete (no dobra jakichs fajerwerkow nie oczekiwalem) ale cos by mogli powiedziec...



Ehhh juz taki los exchange studenta w szkole gdzie jest sie tylko numerkiem w statystykach.



Poza tym bylem na 4 drogich (jak na moj portfel) kolacjach z roznymi osobami, ktore chcialy mnie zaprosic z roznych wzgledow. Poznalem brata kolezanki z laba (ktory jezdzi na snowboardzie!!), chlopaka dziewczyny z samolotu, kolezanke brata kolezanki z laba.



Wieczorne eskapady zaowocowaly dwoma umowionymi zajeciami z angielskiego, wyjazdem na deske w piatek oraz w przyszlym tygodniu :)



Plan na najblizszy czas:

  • Zapisac sie i zdac TOEFLA
  • Zlozyc reszte dokumentow wymaganych do stypendium - hehe stypendium podejscie drugie :)
  • Uczyc sie Koreanskiego




Plan dlugookresowy:

  • Zostaje w Korei do czerwca
  • Potem statkiem do Japonii i stamtad statkiem do Chin. 3 tygodnie w Chinach i wracam do domu.
  • A jesli jakims cudem by sie udalo dostac to stypendium, to jeszcze jeden rok za granica.








powered by performancing firefox

Proba postu

Helou,



Dzisiaj wreszcie sie zebralem do roboty tak zeby cos napisac. A mnianowicie nasciagalem miliony programow i dodatkow do przegladarki, wiec probuje wlasnie wykorzystac jedna z opcji - blog bez logowania sie na bloggera. Hehe ale by bylo fajnie jesli zadziala.



Z innych spraw to zalozylem na bloga taki smieszny licznik ile osob skad mnie odwiedza. Dzieki Sibulka :) Zawsze wiedzialem ze trzeba zagladac na twojego bloga zeby sie ogarnac w sprawie blogowych nowosci.



Tak poza tym duzo sie nie dzieje. A przynajmniej tak mi sie wydaje. Dobra, probuje wrzucic posta. AAAAle bedzie.





powered by performancing firefox