10 dni spedzilismy nieslychanie aktywnie. Sen w zakresie 4-5 godzin dziennie, soju, piwko i inne bajery. W ten sposob z przewodnika jakim bylem pierwszego dnia, stalem sie polprzewodnikiem a z czasem nawet chyba izolatorem :P
Bardzo sie ciesze z odwiedzin, bylo super, nawet sie dogadywalismy i nie udalo sie nawzajem pozabijac. Nie przypuszczalem jednak ze bedzie to tak wycienczajace psychicznie. Caly czas wszystko trzeba bylo miec mniej wiecej rozplanowane, jak cos zle przeczytalem po koreansku to stalismy w miejscu, ludzie do mnie mowili a ja niekiedy za cholere nie rozumialem, co bedziemy jedli, gdzie spali itp. itd. Teraz jest spokojnie - bez sensacji. Moze z tydzien mi tak bedzie dobrze, potem znowu zacznie nosic. A do Fenianu nadal 193,6 km