Fiyol przekazal mi rakiety i od zeszlego tygodnia ruszylismy z tenisem.
Najwiekszym problemem byly pilki... a raczej ich brak. Ktoregos dnia idac do szkoly znalazlem pilke. I pomyslalem - o pilka! Wiec nastepnym razem poszlismy na kort z pilka. Ludzie widzac nas zlitowali sie i dali nam jeszcze 4 pilki. Potem 2 wbilismy na dach, a jedna znalazla sie za maszyna.
W ten sposob mamy dalej 4 pilki.
A w tenisa... hmm no doszlismy do wniosku ze jestesmy beznadziejni. Wiec postanowilismy zrobic cos fajnego - polatac :)