Po powrocie Krzyska z DMZ wsiedlismy w pociag i udalismy sie do Gwangju - miasta na poludniu Korei w celu spania tam i porannej wycieczki na plantacje zielonej herbaty. Zakupiwszy 5 dniowe bilety, pelni nadziei wyruszylismy. W Gwangju bylismy o 11 ale nim doszlismy tam gdzie mialo byc jakies spanie byla juz 1 w nocy.
Zakwaterowanie w bardzo przyzwoitym zameczku (Koreanczycy maja zwyczaj dekorowac motele w najdziwniejsze sposoby, niekiedy przebijajac nawet Disneyland w kwestii kiczowatosci wystroju). Pokoje w motelach najczesciej sa bardzo dobrze wyposazone, w standardzie sa kosmetyki, kanal porno, szczoteczki do zebow, maszynki do golenia, prezerwatywy i czerwone korytarze. Ale najwazniejsze ze czysto i TANIO!
Rano byla pobudka i wyjazd na plantacje herbaty w Boseong. O ile Seul jest cywilizowany, to wsie i male miasteczka maja troche odmienny charakter. Z jednej strony czas jakby sie tam zatrzymal, a z drugiej elektronika i neony rozswietlaja noc tak jak w wielkim miescie.